Co jest najważniejsze w lustrzance? Obiektywy. Kilka porad, jak je wybrać.
Kupując lustrzankę, łatwo popełnić błąd. Potoczne wyobrażenia na temat fotografii, ukształtowane najczęściej w kontakcie z telefonami i aparatami kompaktowymi, niezbyt się sprawdzają.
Klienci rozpoczynający swą przygodę z bardziej zaawansowanym sprzętem często skupiają się na wyborze aparatu – w końcu to on robi zdjęcia. W rzeczywistości jednak korpus lustrzanki jest mniej istotny niż przypięty do niego obiektyw. To on w największym stopniu decyduje o jakości zdjęcia, a nawet samej możliwości jego wykonania.
W przypadku aparatów kompaktowych zwykło się patrzeć głównie na „zoom”, czyli maksymalne powiększenie obrazu. Tymczasem do każdej lustrzanki można dołączyć dziesiątki różnych obiektywów o wielu parametrach. Jak wybrać ten najlepszy dla siebie?
Pamiętam swoje pierwsze zetknięcie z opisami lustrzanek i obiektywów. „Ale jakie to ma przybliżenie?” – myślałem sfrustrowany. „Co znaczą te wszystkie cyfry i litery?”. Nie było jednak wyjścia, trzeba było się tego nauczyć.
Najpierw kilka słów o matrycach
Lustrzanki cyfrowe dzielą się ze względu na rozmiar matrycy, która zastąpiła film fotograficzny znany z aparatów analogowych.
Tańsze lustrzanki posiadają mniejszą matrycę formatu APS-C, te droższe (dużo droższe) dysponują zaś tzw. pełną klatką, czyli matrycą o wymiarach odpowiadających pojedynczej klatce filmu analogowego.
W opisach obiektywów przeznaczonych do wszystkich lustrzanek cyfrowych podawana jest wartość ogniskowej odpowiednia dla pełnej klatki. Po przypięciu takiego obiektywu do aparatu z matrycą APS-C rzeczywista ogniskowa rośnie x1,5 (Nikon) lub x1,6 (Canon).
Oznacza to, że obiektyw o ogniskowej 50 mm połączony z lustrzanką formatu APS-C będzie się zachowywał jak obiektyw 75 mm, a więc z obiektywu standardowego zamieni się w krótki teleobiektyw.
Dalej w tekście piszę zawsze z myślą o matrycach APS-C.
Zamiast zoomu
Najważniejszym parametrem opisującym każdy obiektyw jest jego ogniskowa, wyrażana w milimetrach. Decyduje ona o kącie widzenia, a więc o tym, jak duży będzie „zoom” – im większa ogniskowa, tym fotografowany obiekt będzie na zdjęciu większy, a szerokość kadru mniejsza. Zwiększając ogniskową i nie robiąc ani kroku do przodu, możemy np. przejść od zdjęcia małego człowieka na tle wielkiego Koloseum do wypełniającej prawie całą fotografię twarzy tej samej osoby na wąskim tle szarej plamy.
Obiektywy dzielą się na stało- i zmiennoogniskowe. W tych pierwszych – jak nazwa wskazuje – nie da się zmieniać ogniskowej, a więc są one pozbawione „zoomu”. Ich zaletami są wysoka jakość optyczna, niższa cena i mniejsze rozmiary.
Jak łatwo się domyślić, zmiennoogniskowe to te, które pozwalają na „przybliżanie”. Obiektyw o zakresie ogniskowych 24–70 mm dysponuje prawie trzykrotnym powiększeniem. Nie ma co marzyć o „zoomach” rzędu 10 czy 20x – przy tak dużej rozpiętości ogniskowych nie sposób utrzymać zadowalającą jakość optyczną.
Szeroki, standardowy, tele
Ze względu na ogniskową obiektywy dzielą się również na szerokokątne (do 22 mm dla aparatów z matrycą APS-C), standardowe (do 43 mm) i teleobiektywy (powyżej 43 mm). Każdy z tych typów ma inne właściwości i nadaje się do różnego rodzaju fotografii.
Obiektywy szerokokątne, ze względu na duże kąty widzenia, nadają się szczególnie do fotografowania krajobrazów oraz architektury, ale można znaleźć dla nich wiele innych kreatywnych zastosowań. Ich cechą charakterystyczną są spore zniekształcenia geometryczne, które rozciągają fotografowane obiekty, szczególnie na krawędzi obrazu. Obiektywy takie nie sprawdzą się zatem jako szkła portretowe (chyba że naszym celem jest efekt komiczny), ale wielu scenom nadają niepowtarzalnego dynamizmu (a nawet dramatyzmu) i głębi, pozwalają podkreślić skośne, zbieżne lub rozchodzące się linie i uwydatnić przedmioty znajdujące się na pierwszym planie.
Teleobiektywy oferują najwęższy kąt widzenia, a więc pozwalają na fotografowanie oddalonych obiektów lub ich detali. Używane są zwłaszcza przez fotografów przyrody (niewiele jest zwierząt, do których można podejść na tyle blisko, by zrobić im zdjęcie z wykorzystaniem krótkiej ogniskowej), sportu czy też pasjonatów lotnictwa. Bywają również oddalone elementy krajobrazu (np. góry), które nabierają majestatu dopiero w znacznym przybliżeniu.
Dla przeciętnego fotoamatora najważniejsze jest jednak zapewne to, że krótkie teleobiektywy (zwłaszcza te od 50 do 100 mm) to idealne szkła portretowe. Dzięki płytkiej głębi ostrości i skróceniu perspektywy („spłaszczeniu” obrazu) pozwalają wyizolować postać z tła i skupić na niej wzrok. Jednocześnie twarz wyglądać będzie w nich najbardziej korzystnie, pozbawiona zniekształceń typowych dla obiektywów szerokokątnych i długich teleobiektywów.
Pomiędzy tymi dwoma skrajnościami sytuują się obiektywy standardowe. Gdy najpopularniejszymi aparatami były te z niewymienną optyką i pozbawione zoomu, wyposażano je w szkła o ogniskowej od 40 do 50 mm, które uznawano za najbardziej uniwersalne i zbliżone do pola widzenia ludzkiego oka (a raczej jego środka). Jest to prawdą także w przypadku aparatów cyfrowych, dlatego również dziś pierwszym lub najczęściej używanym obiektywem wielu fotografów często jest właśnie stałka 50 mm.
Co ciekawe, również posiadacze lustrzanek z matrycą APS-C częściej wybierają właśnie taką ogniskową, choć prawdziwy standard w tym przypadku to raczej 28 lub 35 mm. Jak by nie było, kupno takiego obiektywu to najprostszy sposób zapewnienia sobie w miarę uniwersalnego sprzętu o dobrej jakości, a przy tym dość lekkiego.
Ciemność, widzę ciemność
Drugim podstawowym parametrem każdego obiektywu jest jego maksymalny otwór przysłony, lub też – jak kto woli – jasność. Im szerzej otworzymy przysłonę, tym więcej światła padnie na matrycę, a więc tym większe są nasze możliwości robienia zdjęć np. w ciemnym pomieszczeniu. Łatwo się zatem domyślić, że im jaśniejszy obiektyw, tym lepszy.
Wartość tego parametru może przyjmować wartości takie jak: f/1.4; f/2; f/2.8; f/4; f/5.6; f/8 f/11; f/16; f/22 i dalej. Im mniejsza jest liczba następująca po ukośniku, tym większy jest otwór przysłony, co może być w pierwszej chwili niezbyt intuicyjne.
Jeśli parametr ten ma postać zakresu liczb (np. f/3.5-4.5), oznacza to, że wraz ze wzrostem ogniskowej (dotyczy tylko obiektywów zmiennoogniskowych) maksymalny otwór przysłony maleje, a więc po przybliżeniu obrazu możemy potrzebować wydłużenia czasu naświetlania, by uzyskać pożądany efekt.
Opisywany parametr wpływa też na głębię ostrości – im szerzej otworzymy przysłonę, tym głębia ta będzie mniejsza. Im jest ona płytsza, tym bardziej rozmyte są obiekty położone bliżej i dalej od obiektywu niż punkt, na którym ustawimy ostrość. Jak już wspomniałem, pozwala to wyizolować temat fotografii z tła, które przybiera postać malowniczych kolorowych plam. Jest to często bardzo pożądane, np. w przypadku portretów.
Idealny obiektyw na początek
Obiektywy opisywane są jeszcze wieloma różnymi parametrami, a każdy producent ma tutaj własne oznaczenia. W przypadku Canona skrót IS oznacza, że dane szkło zostało wyposażone w stabilizację obrazu, litery USM wskazują, że posiada ono silniczek umożliwiający szybkie i ciche ustawianie ostrości, a pojedyncze L informuje, że mamy do czynienia z wysokiej jakości sprzętem dla profesjonalistów (na szczęście niektóre z „elek” mają w miarę rozsądne ceny).
Wybór obiektywu zależy od tego, jakiego rodzaju fotografię zamierza się uprawiać, ale większość z nas nie chce ograniczać się do polowania na samoloty na lotnisku lub owady na łące, ani też nie zamierza skupiać się jedynie na portretach. Skoro czytasz ten poradnik, to potrzebujesz zapewne czegoś, co sprawdzi się na rodzinnej imprezie, niedzielnym spacerze w parku albo wakacyjnym wyjeździe w góry. W takim przypadku rozwiązania są dwa.
Najtańszym i najprostszym będzie kupno jednego lub dwóch–trzech obiektywów stałoogniskowych (np. 28 mm, 50 mm i 85 mm). Oferują one dobrą jakość optyczną w przyzwoitych cenach, są jaśniejsze niż obiektywy zmiennoogniskowe, a przy tym dość lekkie.
Brak możliwości zmiany ogniskowej może być jednak trochę frustrujący (szczególnie jeśli wybierzemy tylko jeden obiektyw), dlatego warto pomyśleć o tzw. spacerowym zoomie o zakresie ogniskowych np. 17–55 mm lub 24–70 mm. Dobrze, by miał on stałe światło f/2.8 i stabilizację obrazu.
Niestety, takie szkło będzie już dość drogie. Odradzam przy tym kupowanie tzw. obiektywów kitowych, czyli dołączanych w zestawie do lustrzanki. Jakość ich optyki i wykonania pozostawia bardzo wiele do życzenia, więc ich używanie z lustrzanką przypomina kupno Porsche i przerobienie go na gaz. Da się tym jeździć i można na tym sporo zaoszczędzić, tylko po co? Kitowe obiektywy nie pozwolą wykorzystać możliwości matrycy nawet najtańszej lustrzanki, a niedostatki ostrości będą widoczne chyba dla każdego. Jeśli wygospodarowany budżet nie pozwala na kupno dobrego spacerowego zooma, zdecydowanie lepiej będzie zdecydować się na stałki (choćby nawet jedną).
***
W kolejnej notce próbuję w końcu doradzić, jak wybrać samą lustrzankę.