Żarciki o wnoszeniu lodówek pokazują, że feministki mają rację.
Siedem lat temu urządzaliśmy z żoną nasze pierwsze wspólne mieszkanie. Pewnego dnia przyjechała zamówiona przez Internet pralka i okazało się, że kurier nie zamierza pomóc mi wnieść jej na drugie zaledwie piętro. Oczami wyobraźni już widziałem siebie siedzącego kilka godzin na chodniku przed klatką schodową i pilnującego palety z pralką w oczekiwaniu na przyjazd teścia i szwagra. O samodzielnym wtaszczeniu tej przesyłki po schodach mogłem jedynie pomarzyć – równie dobrze mógłby próbować wygrać bieg na 100 metrów z Usainem Boltem.
Kurier w końcu zgodził się pomóc (za 20 zł) i razem wtargaliśmy pralkę do mieszkania. To wstrząsające wydarzenie nie zmieniło jednak mojego światopoglądu. Nie zacząłem być zwolennikiem podporządkowania słabszych mężczyzn silniejszym ani nie pomyślałem sobie, że teraz to już koniec z równym podziałem obowiązków w domu, niech żona pierze, zmywa, sprząta i gotuje, a ja będę nosić ciężary i przepuszczać ją w drzwiach. No jakoś nie.
„#Feminizm kończy się zawsze wtedy kiedy trzeba wnieść lodówkę na czwartek piętro”.W #PR24 rozmowa z @jakubiak_marek https://t.co/lOJdUixvH7 pic.twitter.com/ydUm3epubG
— Polskie Radio 24 (@PolskieRadio24) 18 September 2017
Poseł Marek Jakubiak z klubu Kukiz’15 najwyraźniej uważa, że powinno być inaczej. „Feminizm kończy się zawsze wtedy, kiedy trzeba wnieść lodówkę na czwarte piętro” – stwierdził niedawno naczelny janusz naszego parlamentu. Nie jest to oczywiście myśl zbytnio oryginalna, w polskim Internecie frazesy tego rodzaju spotyka się częściej niż „Despacito” na antenach radiowych minionego lata. Ale tak właściwie to dlaczego ciężkie życiowe doświadczenie, jakim jest konieczność wniesienia sprzętu AGD po schodach, miałoby być końcem czyjegokolwiek feminizmu?
Lodówka jako symbol męskiej opresji
Wydaje się, że rozumowanie jest tutaj proste. Kobiety są zbyt słabe fizycznie, by wnieść lodówkę po schodach, co udowadnia, że nie są w stanie poradzić sobie w życiu bez pomocy mężczyzn. Ciężar lodówki sprawia, że nawet najbardziej radykalna z feministek zawsze będzie zależna od przedstawicieli „silniejszej” płci. Typy w rodzaju Jakubiaka mówią po prostu: „Gadaj sobie o równouprawnieniu, ale i tak przyjdziesz prosić mnie o pomoc. Jak będziesz się ładnie uśmiechać, to ci jej łaskawie udzielę, taki ze mnie szarmancki rycerz”.
Ta powierzchowna – a w przypadku wąsatych januszy często również karykaturalna – galanteria ma być z kolei dowodem na wyjątkowy rzekomo szacunek, jakim polscy mężczyźni darzyć mają kobiety. „To uchodźcy gwałcą i molestują, a my przepuszczamy w drzwiach i całujemy w rękę (czy sobie tego życzysz, czy nie)” – przechwalają się z dumą szowiniści, uważając najwyraźniej, że podanie komuś płaszcza to już szczyt dobrego traktowania. Że szantażowanie możliwością nieudzielenia pomocy przy wnoszeniu lodówki jakoś nie współgra z wizerunkiem dżentelmena, zauważyć nie chcą.
„Argument” z lodówki podoba się seksistom z jednego jeszcze powodu. Odwołuje się on do różnicy w budowie ciała między kobietami i mężczyznami, a więc do przewagi, jaką dała tym drugim (statystycznie, przy dużej jednak zmienności) biologia. To pozwala zbagatelizować znaczenie płci kulturowej. „Co mi tam będziesz ględzić o jakimś dżenderze, babo, popracuj w kopalni, to pogadamy” („argument” z kopalni jest chyba równie częsty jak ten z lodówki).
Heheszkowanie z kobiet bezradnych jakoby wobec ciężaru sprzętu AGD pokazuje tylko jedno. Wciąż nie brakuje mężczyzn, którzy z lubością używają swojej przewagi w sile fizycznej do utrzymania zagrożonych przez feminizm przywilejów. Korzystają w tym celu również z innych przewag zapewnianych im przez patriarchat.
Dość zauważyć, że Marek Jakubiak podzielił się swoimi mądrościami w rozmowie z innym mężczyzną, Sławomirem Jastrębowskim, znanym z konserwatywnych poglądów i wrzucanych na Twittera selfiaczków z siłowni, na których prezentuje tricepsy wytrenowane – jak sam pisze – dla żołnierzy wyklętych (sic!). Dzięki temu poseł Kukiza’15 mógł wygadywać swoje androny bez żadnego sprzeciwu dziennikarza, ciesząc się wręcz z jego uznania.
Kiedy więc zadowolony z siebie facet gada coś o lodówkach i końcu feminizmu, powiela tylko starą śpiewkę, która kiedyś uzasadniała, dlaczego kobiety nie mogą głosować, studiować, służyć w wojsku czy leczyć ludzi. I każdy przyzwoity człowiek winien z takimi postawami walczyć.